No i dotarłam- nadrobiłam zaległości na Waszych wątkach- a nadrabiania sporo było

Tam gdzie mogłam się wypowiedziałam, a teraz odświeżę trochę mój wątek

Zdjęć niestety żadnych nie mam, bo zapomniałam wziąć ze sobą aparat

No więc nie mam Wam co wkleić

Podróż do Łodzi z przygodą, musiałam się przesiąść w Kutnie i okazało się, że pociąg z Kutna do Łodzi nie zaczekał na ten ze Szczecina i odjechał- połowa pasażerów szczecińskiego pociągu musiała czekać 1,5 godziny na dworcu, wiało i było lodowato nawet w poczekalni

W Łodzi mieszkałam w hoteliku tuż przy Piotrkowskiej

Piękna stara kamienica, pokoik mały, ale za to z wanną w łazience, więc przez 3 dni pod rząd zażywałam dłuuuuuugich kąpieli w piance

W piątek wieczorkiem poszłam na spotkanie z koleżanką do kawiarni, podchodzę do niej, patrzę, a tam...Egipcjanin, który ciężko się we mnie zakochał podczas mojego pobytu w Sharm el sheikh (był K i moim podwodnym przewodnikiem- instruktorem) 2,5 roku temu... Okazało się, że jego dziewczyna- polka zna moją koleżankę i się wszyscy spotkali na imprezę... Oczywiście facet zaczął za mną łazić, z recepcji wydzwaniać do mnie do pokoju...

W sobotę rano ok południa pojechałam z moją ciotką na cmentarz do dziadków i pradziadków, wróciłam do hotelu (oczywiście przed wejściem stał mój prześladowca), wykąpałam się i na 19 miałyśmy iść na balety z dziewczynami, ale po ustaleniu, zę ten facet pewnie będzie za mną/ nami łazić, to laski stwierdziły, że nakupią alkoholu soczków i chipsów i posiedzimy u mnie w pokoju

Kochane były, przyszły z litrem finlandii żurawinowej (moja ulubiona), usiadłyśmy na mym skromnym łóżku i dziewczyny stwierdziły, że trzeba mnie odstresować- tak mnie odstresowały, żę ok 22.30 ona już spały a ja dzwoniłam zapłakana do K. że się ubzdryngoliłam i że będę miała jutro kaca

Efekt imprezki hotelowej był taki, żę spałyśmy we trójkę na łóżku 90 cm szerokości...

Gośka (koleżanka do której jechałam) w pewnym momencie przeniosła się na krzesło i spała z głową na stoliku

Niedzielny poranek nie należał do przyjemnych... No ale się zawzięłam, zebrałam i po śniadanku pojechałam do manufaktury (stare fabryki przerobione na centrum handlowe, kina, restauracje itp itd) na zakupki jakieś, myślałam, że może jakąś ślubną bieliznę kupię, ale nic nie wpadło mi w oko, a jak coś wpadło i mierzyłam, to się okazało że nie pasuje
Wieczorkiem spotkałam się z koleżanką jeszcze na Piotrkowskiej na herbatkę i ciacho, oczywiście ten wariat dalej za mną łaził, usiadł parę stolików dalej. W końcu Gośka poszła do WC, a ten podchodzi i mnie przeprasza, żę tak się zachowywał, ale tak bardzo zależało mu na rozmowie ze mną, a ja nie chciałam się zgodzić, a jemu nikt nie chciał dać mojego nr telefonu (wcześniej zabroniłam to robić, na szczęście!)...No i że chyba się go bałam i boję, a on poprostu musi ze mną pogadać.... No dobra, powiedziałam, że jak skończę spotkanie z koleżanką, to z nim pogadam. Czekał dzielnie następne 2 godzinki (myślałyśmy obie, żę się zniechęci, ale jednak nie...) no to pożegnałyśmy się z Gosią i przysiadł się ten facet. Gadało się całkiem miło, o wszystkim i o niczym, jakoś po godzinie stwierdziłam, że mam wcześnie rano pociąg do Szczecina i muszę się zbierać. No to on mnie odprowadził pod hotel, ucałował na pożegnanie w rękę, pożegnaliśmy się i tyle.
No i następnego dnia wróciłam do Szczecina ok 20

Ja to mam kurde spotkania 3-go stopnia normalnie... W życiu nie podejrzewałam, że ten świat aż taki mały jest...
Ale do wódki to mam teraz wstręt

Właśnie zauważyłam że mam równe 7 miesięcy do ślubu
