Paooolka, no ładnie, tu zaręczona a na stoku to od razu wpada w zauroczenia

Diabełek z Ciebie, nie ma co

Ale to nic niezwykłego- szybko o nim zapomnisz

Ja miałam też jedną fascynację, co prawda jeszcze nie byłam wtedy zaręczona, ale z K byłam już od dawna

Jak wyjeżdżałam myślałam że nie opanuję wycia, łez i całej reszty

K tłumaczyłam, że tak mi zal skończonych wakacji i powrotu do domu

Oj biedny, nieświadomy K...

Wydaje mi się, że po prostu to co nowe i nieznane przyciąga, a w końcu swojego narzeczonego zna się na wylot

W sumie zaraz jak byłam w domu to pukałam sobie w głowę, jak mogłam się zachowywać w taki sposób, przytuliłam się do mojego mena i znowu się utwierdziłam w przekonaniu, że tylko ten, jeden jedyny jest mi przeznaczony
