A teraz chyba czas na zaległą foto-relację z chrztu.
Jak przyjechaliśmy do kościoła Ewa była trochę onieśmielona ilością ludzi, którzy się do niej uśmiechali i nawet nie chciała zaśmiać się do aparatu, mimo, iz zazwyczaj na jego widok reaguje bardzo entuzjastycznie.

Jak zaczęła się msza, oswoiła się już z nową sytuacją i reagowała na wszystko co się dzieje z radością, pomagając organiście i księdzu w śpiewach. Z uśmiechem przechodziła z rak rodziców do chrzestnych.

Podczas polewanie główki nawet się nie skrzywiła.

Był też czas na chwilę refleksji.

Po uroczystości, ponieważ pogoda dopisała udaliśmy się na mini plener.

Jestem z Ewuni bardzo dumna, że z takim spokojem wszystko zniosła. A dla nas było to niesamowite przeżycie, bo to pierwsze ważne wydarzenie w życiu naszej córeczki. Uświadomiliśmy tez sobie,że czas płynie nieubłaganie, i nawet się nie obejrzymy, a zaraz będzie pierwsza komunia.
Na uroczystym obiedzie też zachowywała się wzorowo i pełniła obowiązki gospodyni do samego końca, bo ani razu się nie zdrzemnęła. Kiedy poszliśmy do hotelu dostała kaszkę i zasnęła mi na rekachi spala jak aniołek. Obudziła się tylko na chwilkę z płaczem w nocy, bo chyba musiała przetrawić wydarzenia całego dnia.