Ninka wszystko przed Tobą. Wtulania nosa nie polecam, bo taki kociak żyjący przynajmniej częściowo w stanie dzikim ma swój dziki zapaszek, a futerko nie jest jedwabiste, jak to się może wydawać, tylko ma fakturę cieniutkich żyłek i jest szorstkie. Nie to co domowy kociak, maja mama ma Maine Coona - ach jak uwielbiam go tulić (tylko teraz kojarzę mu się z Ewą i ucieka jak mnie widzi

).
A safari super spawa. Ja byłam w zasadzie 2,5 raza, bo na porannym i wieczorno-nocnym kilku godzinnym i jednym krótkim w Nairobi National Park, bo park mały. Jeśli kiedyś uda Ci się to polecam Masai Mara Safari Park, nam niestety nie starczyło czasu

bo od Nairobi, gdzie była konferencja było bardzo daleko.
Ninka a zmniejszonym apetytem się nie martw, może to taki okres, jak pisała Lila, że około roku apetyt siada. Poza tym Mariczka dobrze wygląda i jakby co "ma z czego z rzucać", z głodu nie umrze i nic jej nie będzie.
Moja co prawda je, ale już się nie zajada, odmawia też przekąsek między posiłkami, nawet biszkoptów, chyba muszę jej zwiększyć racje żywnościowe na kolację, bo chyba chodzi spać głodna, bo drze się jak opętana. Pamiętam jeszcze z czasów cycowania jak odkładana do łóżeczka się darła trzeba było dopchać. Jutro dostanie kaszę gęstą na 210 ml wody.
cd. wspominek jutro