U nas zmiany zmiany.
Przeziębienie moje i Ewkowe już się kończy. Mała tylko trochę jeszcze pokasłuje. Jednk wczesniej było troche kłopotów, ale pomógł lekarz rodzinnny - brat mojego męża - Robert. Kryzys był w sobotę, na domiar złego ja dostałam pierwszy raz w życiu ostrego ataku pokrzywki, co byłoby może do zniesienia, gdyby nie fakt, że tak swędziało, że myśłałam że zwariuję. Robert zabadał Ewę i przepisał syropek a mnie leki na alergię, co poskutkowało definitywnym zakończeniem przygody z cycem.
I wiecie co obyło się bezbolesnie, i to sprawiło mi trochę przykrości, Ewa nawet nie zauważyła, że tego cyca nie ma już w jej życiu.
Ewa skoczyła w rozwoju, pieknie dzwiga się na kolankach i kiwa przód tył, wedruje po całym pokoju, z tej okazji kupiliśmy jej "zagrodę" - taki kojec o długości jednego boku 190 cm.
Je już duże słoiczki 190 gr i powoli oswaja się z jedzeniem, które trzeba gryźć, opornie troche to idzie ale idzie.
Mała gaduła się z niej też zrobiła, ma już w reperuarze: mamama (choć wiem, że to nie mama), bababa, aaa, bububu, pieknie się zasmiewa i dziwi, aż nie mgę się napatrzeć.
Ma tu pytanko, do doświadczonych mam:
* czy moge juz podawac Ewie produkty mleczne, wg schematu dla dzieci karmionych sztucznie już tak, ale czy ma znaczenie, że dopiero teraz Ewa jest karmiona sztucznie

______________________________________________________________________________________
Jesli chodzi o chrzciny to zakupiłam wczoraj kreację dla Ewy. Ku niezadowoleniu pani w sklepie rozkompletowałam trzy zestawy, ale sie udało. Teraz nie pokażę, zobaczycie po niedzieli
