Zaczęliśmy Nasz pobyt od tego że mieliśmy odebrać karnety narciarskie więc wypuściliśmy się całą ekipą po nie, tylko że zamiast do faceta od karnetów trafiliśmy do lekarza, a właściwie znachora, M wchodzi do niego i mówi po angielsku że chciałby karnety, a on do niego po francusku jaki masz problem i co cię boli

hehehhe śmialiśmy się z tego kolejnych parę dni

Apartament mieliśmy ładny, dwupoziomowy, na dole my z M mieliśmy pokoik, a na górze 4 Naszych znajomych

pierwsze moje wyjście na trasę narciarską to był szok, widoki przepiękne ale stoki diametralnie różne od tych w Polsce, trasa która w Naszych górach jest uznawana za bardzo trudną, tam takie są trasy dla początkujących, do nauki. Trasa najłatwiejsza bardzo wąska, stroma, z jednej strony ogromne skały z drugiej gigantyczna przepaść. Pierwszy raz jak to zobaczyłam byłam naprawdę przerażona, chyba całe Alpy wtedy przeklęłam

teść który jest super narciarzem bardzo mi pomagał, jakby mnie nie musztrował nie wiem czy bym się przemogła, pokazywał mi wszystko co i jak, szkolił, a ja posłusznie robiłam wszystko no i chyba coś tam się nauczyłam

M był kochany też, wspierał pocieszał nawet wciągał mnie na kijkach do góry jak nie chciałam wleźć na orczyk, narty mi targał

sam też miał debiut na nartach, tylko że jeździ na snowbordzie więc jak ubrał narty to od razu sobie śmignął

ale bardziej podoba mi się M na desce, oj napatrzeć się na niego nie mogłam, świetnie wyglądał,w ogóle to doszłam do wniosku że o wiele fajniej facet na desce wygląda, bardziej męsko niż na nartach

tak więc ponapalałam się troszkę na niego, ależ seksownie wyglądał

hihiihih dobra wracając bo się rozmarzyłam, sama nauka na pewno łatwiejsza jest dla osób niższych, łatwiej jest utrzymać równowagę

najwięcej problemu sprawiało mi skręcanie, w lewo jakoś poszło gorzej w prawo

no ale opanowałam

jednak złota zasada, ze jak się nie wyłożysz parę razy na tyłek to się nie nauczysz

więc ja też parę razy poleciałam solidnie


