Przepraszam, że tak wczoraj się wtrąciłam, nie miałam już czasu żeby napisać coś więcej.
A więc, moją przygodę z thermomixem zaczęłam jakieś 6 m-cy temu. Przeczytałam wszystko co jest tutaj napisane i chciałabym Wam bardzo podziękować, gdyż dzięki tej stronce znów znalazłam w sobie pasję do tego urządzenia.
Mam nadzieję, że to co za chwilę napiszę przysłuży się osobom, które planują zakup tego urządzenia, a nie są jeszcze do końca zdecydowane. Po raz pierwszy widziałam ten "sprzęcik" jakieś 2 lata temu u mojej kuzynki. Niby taki robocik, ale zakochałam się w nim w momencie, gdy zobaczyłam jak potrafi zmielić jedną kostkę czekolady - tak kostkę, nie tabliczkę! Niestety jak u większości z nas zadecydowała kwota - zbyt duża.
Co zadecydowało o zakupie thermomixu? Moje zęby i. . . . dzidziuś. Niestety po porodzie poszły mi wszystkie zęby, łamały się same i czekały mnie koronki, nie mogłam nic jeść. Mąż zadecydował: albo kupujemy nową kuchenkę indukcyjną (mam taką starą, żeliwną na prąd, która ciągnie jak diabli) albo thermomix. Wybrałam thermomix a dlaczego o tym za chwilę.
Jestem osobą leniwą, nie chce mi się nawet naczyń do zmywarki wkładać, więc stwierdziłam, że może ten robot doda mi weny, owszem przez pierwsze kilka dni dawał, a potem to był jakiś tam zwykły robot.
To do czego mi się przydał: okazało się, że mój bąbel ma atopowe zapalenie skóry, strasznie reaguje na pokarmy. Po podaniu dania ze słoiczka dostawała takiej wysypki, a właściwie ran na nogach, że musiałam sterydami leczyć. Dzięki temu urządzeniu w ciągu 4 min. jestem w stanie zrobić jej deser, który smakuje lepiej niż w słoiczkach, jest słodki, mimo że nie dodaję do niego cukru. Warzywa po ugotowaniu na parze są słodkie, przepyszne. Mała uwielbia jedzenie z thermomixu.
Nie wyobrażam sobie stania codziennie nad kuchenką, gotowania np. zupki, potem deserku, a potem mieszania w blenderze, który nie jest w stanie zrobić tak idealnie gładkiej konsystencji jak ta kupna, a thermomix
TAK.
Co jeszcze? Można by tego wymieniać bez liku: nie stoję przy nim, bo sam gotuje, nie wykipi mi nic, zresztą jest tutaj wymienionych dużo plusów na forum.
Co mnie jeszcze urzekło? Wstawiam np. warzywa do ugotowania na parze i ziemniaki np. do garnka. W thermomixie mam pewność że w ciągu 20 min. są ugotowane i do spożycia, w garnku niestety jeszcze nie, potrzeba więcej czasu (przynajmniej na mojej kuchence). Thermomix jest po prostu szybki jak burza.
Niestety ma swoje wady, jak poniektórzy pisali: jest głośny. I to właśnie ten fakt sprawia, że nie używam go na tyle ile go "stać", lecz się ograniczam.
Moja młodsza córka jest wrażliwa na dźwięki, trzeba przy niej mówić stonowanym głosem, gdy śpi musi być grobowa cisza. Mimo, że TM stoi w kuchni i go włączam to ona zaraz się budzi z płaczem. Ogólnie nie lubi jak go włączam. To jest dla niego duży minus.
Czego w nim nie robię: nie gotuję zup, bo mój mąż i córka lubią bardzo gęste, takie że łyżka stoi. Nie piekę chleba bo mój mąż do pracy bierze codziennie 10 kromek.
Uwielbiam w nim robić sosy, ciasta, zero dodatkowych talerzyków, łyżek itp. wszystko miesza sam. Lubię też pić robione w nim soki, są gładkie i pyszne (starsza uwielbia Kubusia).
TM w przeciwieństwie do innych robotów wydaje mi się, że bardziej "uwalnia" smaki. Normalnie do sosu czosnkowego dawałam 2 ząbki czosnku, gdy robią go w TM tylko 1 i smak jest bardzo wyrazisty.
Czy warto go kupić? Powiem tak,
warto, ale jest jeszcze jeden mały warunek: nie wszystko w nim wychodzi tanio. Np. masło - z 500ml śmietany wychodzi tylko 250g, a przeliczyć łatwo. Owszem, zaraz ktoś napisze, że zdrowsze, ale wiadomo nie zawsze jesteśmy po wypłacie

Ja np. przez to że jestem na urlopie wychowawczym niestety musiałam z niektórych dobrodziejstw robionych w TM się obejść, co sprawiło że zazwyczaj używam go do robienia codziennych deserów i obiadów dla malucha, czasami wiadomo zaszaleję (wczoraj były czekoladowe knedle drożdżowe w sosie truskawkowym i dziś znów muszę je zrobić). Oprócz tego, jak ktoś tutaj wspomniał trzeba mieć też trochę zapasów w lodówce, a ja np mieszkam prawie na wsi i często tutaj podstawowych produktów brak.
Należy też moim zdaniem wziąć pod uwagę wielkość rodziny. Dla nas na 4 osoby w tm za mało ziemniaków się mieści więc i tak gotuję je w garnku.
Mam nadzieję, że to co napisałam pomoże Wam w tak ważnej decyzji.
A Wam jeszcze raz bardzo dziękuję, że powstała taka strona, bo dzięki niej mam ochotę zaglądać do kuchni (szczególnie jak wklejacie zdjęcia). Jeszcze coś od siebie: często widziałam Wasze skargi, że nie możecie ubić białek: misa musi być
idealnie sucha, nie wilgotna i tak jak w przepisie na 3 z motylkiem ile się da. Mi wychodzi tak sztywna, że bałwana można z niej robić. Najlepiej pianę ubijać jako pierwszą. Gdy robimy już ciasto i umyjemy misę (nie wiem jak to fachowo określić) i powycieramy to i tak jest wilgotna, i wtedy jest bardzo duża szansa, że białko się nie ubije. Nie zapomnijcie też o szczypcie soli
