31.05.2009
Dzięki za namiar na kaszkę. Poszukam. Dodatkowo rodzicom dam spis tych niemieckich i przy okazji zakupów u sąsiadów poproszę by nabyli.
Stronka w tworzeniu. Teraz scedowałam część zadań osobom trzecim. Pozostało czekać na efekty.
U naszej cudownej córeczki masa zmian. Nie bardzo mam czas i siłę wszystko punktować. Jednak z większych wydarzeń to Marika próbuje SAMA stać. Puszcza ściany, meble, krawędzie łóżeczka lub kojca i uczy się łapać równowagę. Wędrowanie wzdłuż wymienionych podpór nie stanowi już dla niej wyzwania

Pięknie zajada obiadki domowe, podobne do tych rodzicielskich. Deserki słoiczkowe coraz częściej zastępują prawdziwe owoce.
Butelki stały się mniej lubiane niż dotychczas. Właściwie to służą one jedynie do dozowania wody na mleko bo kaszki zajada łyżeczką.
Pić jak nie chciała, tak nie chce. Czekam na dzień w którym napije się wody, póki co nie jest Jej widać potrzebna.
A z innych ciekawostek, to uwielbiam z Mariką bywać. Zbiera tyle miłych opinii, że mnie serce rośnie. Na niedawnej wizycie w Galaxy jedna ze sprzedawczyń powiedziała:
- Jaka piękna i pogodna dziewczynka. Pewnie ciągle to pani słyszy, aż do znudzenia.
-Owszem słyszę ciągle, ale nie do znudzenia. Mogę słuchać tego bez przerwy- odparłam

01.06.2009
I Dzień dziecka naszej Mariczki był najpiękniejszym dniem, jaki mogłam sobie dla niej wymarzyć.
Zabrałam ją na wielki spacer zwieńczony gigantyczną zabawą na placu zabaw, na huśtawkach, ślizgawkach i w piaskownicy. Wybawiła się z mnóstwem innych dzieci. Po południu, podczas mojej nieobecności pilnowała Jej moja mama. W tym czasie przyjechali teściowie, mój brat z dziewczyną i mój ojciec. Wszyscy do dziewczynki z prezentami i, by się z nią pobawić. Była uszczęśliwiona tak bardzo, że o popołudniowej drzemce nawet nie było mowy. A wieczorne zasypianie szło bardzo ciężko, tak była rozemocjonowana.
Prezenty dostała cudowne. Przemyślane i edukacyjne. Dostawała oczopląsu na ich widok i nie wiedziała, którymi chce się bawić bardziej. Przerosła ją liczba nowych zabawek i książeczek. Te od nas zdążyła ledwie zobaczyć.
Ale, co tam. Dziś ogrom, a od jutra powolutku rozpocznę zaznajamianie jej ze wszystkimi po kolei.
Przeżywałam dzisiejszy dzień jak mrówka okres. Byłam przejęta, by pierwsze takie święto było piękne i intensywne dla naszej Aniołeczki. Teraz, gdy sobie już smacznie śpi i postękuje czuję ogromną radochę, że ma tyle kochających ją ludzi i pamiętających o niej.