Ma po kim być wysoka

i mieć dłuuugie nogi

Tak jest możliwość schronienia, ale w domu, a to już nie takie fajne. Mam czas, kilka pytań organizacyjnych i wszystko pięknie zaplanuję.
_______________________________
Sądzę, że ludzki umysł to potęga. Przekonałam się o tym dzisiaj po raz wtóry.
Spać położyłam się, jak zwykle koło 2. Inaczej nie potrafię się uwinąć. Przed położeniem zajrzałam do Mariki, bo ta od 2 dni sypia płycej, a wczoraj wieczorem była rozgrzana, ale nie gorączkująca. Zmierzyliśmy tempkę, nic niepokojącego termometr nie wskazywał. Zasnęłam, a przed 5 nad ranem mimo, że Mała nic nie kwiliła, ani szybciej nie oddychała coś kazało mi wstać i do niej zajrzeć ponownie. W powietrzu czułam żar. Co się okazało? Marika miała gorączkę 38,3 stopni. Podałam Jej Paracetamol w czopku, ale niewiele zdziałał, bo dawka okazała się zbyt niska. Od tej godziny praktycznie już nie śpię. Marika zjadła małe śniadanko, odwiedziłyśmy Dr Sobczyka, który niepokojących zmian w oskrzelach, ani płucach nie odnotował. Zalecił nam syropek. Już po I dawce gorączka ustąpiła i apetyt wrócił. Obiadek ugotowany przeze mnie pięknie zjadła, a teraz walczy z poobiednią drzemką. Mam nadzieję, że zaraz odleci, bo ja mam zamiar razem z nią. Obecnie z nie wyspania czuję się, jak zombi.
Niemniej jest coś niesamowitego w instynkcie macierzyńskim. Skąd ja wiedziałam, że mam do Niej wstać
