Wróciłam z Tańców Orientalnych i czuję, że mam nową pasję. Już kombinuję, jak trenować 2x w tygodniu. Dziś ładnie się na nie ubrałam w czerwony top, legginsy i długie kolczyki. Na biodra obowiązkowo chusta. Od razu poczułam się bardziej kobieco i egzotycznie.
W czerwcu kroją się warsztaty wyjazdowe i zaczynam myśleć komu Marikę podrzucę na ten czas, bo mąż pracuje

Teoretycznie mogę z nią jechać, ale czy chcę...
W zamian za wczoraj dziś Mała cały dzień buszowała po podłodze z zabawkami i za zabawkami. Między karmieniami i przewijaniem mama Nina dzielnie pracowała nad swoimi sprawami. No, nie powiem jestem zadowolona, bo dużo udało mi się wykonać z zaplanowanych czynności, choć nie wszystko.
Marika dostała biegunki, ale bez gorączki, za to z kichaniem i kaszelkiem. Coś mi się zdaje, że kolejne zęby wychodzą, ale które ciężko mi wybadać. Jest pogodna, choć butli nie je, bo ssanie jej dokucza. Muszę ją karmić łyżeczką, lub pije kaszkę, jak z kubka. Dajemy radę, a to najważniejsze.
Zlicytowałam jej kilka ślicznych szmateczek na wiosnę, bo zimowe raz że za małe, a dwa, że za ciepłe. oto one:
Jakoś róż mi się przejadł ostatnio

Przede mną jeszcze brzucho i będę miała czas na napisanie kilku słów na stronkę.
Dziewczyny!
Czym sobie radziłyście przy pieluszkowym odparzeniu pupy?
Marika od 2 dni ma biegunkę. Bez gorączki, markotności, bólów brzuszka. Sama biegunka. Pewnie ząbkowa. Jednak biegunka robi swoje i wyżera jej skórkę na dupci. Mi serce krwawi, jak widzę te spieczone miejsca. Momentami to nawet strupki są.
Smaruję ją Klorane do pupy, ale sprawa jest coraz brzydsza. Boję się, że zacznie ją boleć. Już samo siadanie ją męczy.