wiesz...jak ona mi dzisiaj zje kaszkę na kolację to mi stres przejdzie...
i jak jutro podobnie jak dzisiaj zje jarzynki z mięskiem na obiad to odetchnę...
w Wigilję było apogeum...
w życiu jak pracuję nie miałam sytuacji, że nie widziłam u dziecka tylnaj ściany gardła, bo zasłaniała mi spływajaca z nosa wydzielina...ona miała tam wodospad. Nie dziwię się, że nie jadła niczego...trochę mleka z butli. Jedyne co tolerowała to mój cycek....cały dzień przytulona do niego;
mam nadzieję, że za kilka dni wszystko do normy wróci...