A ja się przyznaję bez bicia,że kupiłam mężowi "Mariolkę", i jak jedziemy w "trasę' to z niej korzystamy, ale wcale mi się te cuda techniki nie podobają. Bo "koniec języka za przewodnika", kiedyś nie było tych wszystkich nawigacji, GPS-ów i komórek i jakoś ludzie żyli i do celu trafiali. Pewnie dłużej to trwało, ale zawsze.
Przez te wszystkie udogodnienia to nasze dzieci będa analfabetami, które bez komórki i nawigacji do wc - za przeproszeniem - nie trafią
