Gosiu właśnie się skubnęłam, że się nie pierdzielę....
bo teoretycznie to powinam jeden produkt na tydzień...i cholercia powinnam;
chociaż i tak na razie obracam się wokół jabłka, marchwii i ziemniaka, więc aż tak nie szaleję...
ale jak ona tak radośnie wcina, to mnie poniosło....tu się w piersi biję...
gdybyście widziały jak ona dzisiaj do wieczornej kaszki dzioba otwierała...ja nabierałam porcję z miseczki podnosiłam łyżkę, a tu czekał na mnie szeroko otwarty dziób, a jak miałam obsuwę, to dobiegał mnie odgłos zniecierpliwienia iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii;
kurcze Asiu...myślałam, że zła passa się przełamała....
myślę, ze Olcia sie rozkręci, tylko zrobi to małymi kroczkami...