Oj to się porobiło. Miłoszek się popsół. Tak jak wiele dzieci w jego wieku. U mnie cyrki ze spaniem zaczęły się jak mała miała 1,5 roku.
Wiesz z doświadczenia powiem tak, że dobrze, że przenieśliśce sie do drugiego pokoju. Ja z mężem zrobiłam to później i chyba za późno. A w międzyczasie jak na weekend spaliśmy w dużym, to w nocy też latałam pomiędzy jednym, a drugim pokojem i jak tylko wziełam małą z łóżeczka na ręce (nie dało rady inaczej bo się wieszała na mojej szyi i byla strasznie upłakana) i położyłam się z nią na łóżku, to szybciej od niej usypiałam....
Więc mój plan działania jest taki...albo spisz przy łóżeczku Miłosza i jak się juz przyzwyczai ze sam w pokoju nie śpi, to stopniowo, odsuwasz materac od jego łóżeczka.
Albo przenieś go na "normalne łóżko" (może się budzi bo w łóżeczku mu za ciasno na jego wygibasy) i jak będzie się budził, to idź do niego, przytul, uśpij. Ale sama nie zasypiaj. I wracasz do łóżka z mężem w środku. Tak ja zrobiłam teraz. Nie jest łatwo. Łobuziara potrafi dalej się budzić, wołać mnie i pytać "gdzie spałam", a potem poklepać poduszkę i mówić "tu śpij". Za każdym razem jak wchodziłam do jej pokoju to wołam "ciiii mamusia śpi w pokoju obok". Jakieś niewinne światełko w tunelu widzę.
Musisz zastanawić się dlaczego Miłoszek się budzi. Czy budził się wcześniej i sam zasypiał ? Może się budził, widiał was śpiących w łóżku i było ok. A teraz was nie ma w jego pokoju i on nie wie co się dzieje, boi sie (?).
Ewelinko ja wędrowałam i wędruje nadal. Choć teraz to mnie pęcherz budzi

ale sprawdzam jak młoda, czy nie wylazła z pod kołdry/koca, bo jak zmarznie to na bank się wybudzi. U mnie młoda w nocy nie toleruje nikogo innego, nawet męża. W dzień i wieczorem tak, bo tata na więcej pozwala, ale w nocy tylko i wyłącznie mama...