dzisiaj raniutko też "poprawiliśmy" co nieco

potem znowu godzinka z nóżkami do góry.
Powiem Wam że naprawdę jestem dobrej myśli. Jak nigdy wcześniej. Wydaje mi się że było dużo plemników,
i to samych najlepszych, skrócono im znacznie drogę do celu, wieczorem bolał mnie jajnik z którego miała być owulacja, także jakby wszystko zgrało się w czasie to byłoby naprawdę super!
Ja też się jakoś nie przemęczam. Leżę sobie spokojnie, biorę nospy, magnezy i czekam. Jutro z samego rana usg, a potem tylko 400km i będę w pracy.
Nawet teraz jak rozmawiamy z mężem co dalej, bo wiadomo trzeba podjąć decyzję co będziemy robić jakby się nie udało, to nic nam nie przychodzi do głowy- istny mętlik, tak bardzo przeczuwamy że się uda.
Ja wcześniej byłam nastawiona już tylko na ivf ale może spróbujemy jeszcze raz tfu tfu tfu nie trzeba będzie próbować. Uda się za 1 razem!