Co u nas? Leci:) Nic specjalnego się nie dzieje.
Fifulec tupta już sam na całego, coraz rzadziej upada, potrafi już sam "nakręcać".
Ostatnimi dniami namiętnie śmieje się w głos ot tak, bez powodu, zauważyłam, ze sprawia mu radochę sluchanie swojego chichrania się;)
Straszny przytulak się teraz z niego zrobił. Ja się cieszę bo przez to że go nie nosiłam, nie lulałam to nie lubiał być orzytulany i się wyrywał, a teraz sam przychodzi i się tuli:)

Marta, ja butki na zimę już mam, takie trzewiki skórzane za kostkę, na rzepy. Ale ja je mam odkupione od znajmomej za 50 zeta bo wyglądają jak nóweczki, w ogóle nie zniszczone. Sznurowadła przy moim nienawidzącym nadal ubierania Filipie to byłby koszmar;)
Zamontowaliśmy huśtawkę w domu i Fifi jest w siódmym niebie, a ja mam go z głowy;) przynamniej na jakiś czas. Tylko że on się tak wczuwa w to huśtanie, że już 3 razy mi zasnął na niej, gdy go posadziłam na chwilkę przed drzemką.
Uwielbia się bawić w chowanego (chowa się np. za krzesłem i robi sam "a kuku" i najfajniej jest się gonić na czworaka z mamą po całym domu;) Ubaw po pachy:)
Byliśmy w ubiegłą sobotę na weselu mojej przyajciółki i wróciliśmy do domu o 600 rano:)
Było fantastycznie:)
Na foty z weselicha dopiero czekam.
To tyle, poza tym proza dnia codziennego. Masakra straszna, ze tak szybko będzie się teraz ściemniać. Do tej pory byliśmy na spacerkach anwet do 18.00, a teraz? :/
Trzeba się jakoś gnieść w dmu i szukać rozrywek.
Aha, jeszcze się pochwalę, że fundamenty już wykopane:) i zalane betonem.
Dziś będę szukać i zastanawiać sie nad kształtem schodów do domu oraz kształtem i wykończeniem filarów przed i za domem:)
Ach, jakie to przyjemne:)
Pozdrawiamy wszystkich czytaczy!!!!!!!