U mnie to bylo tak - najpierw wypadlo mi oczko. To bylo niecaly rok po zakupie. Zanioslam do sklepu i babka mowi, ze do doku naprawa za darmo, pozniej place. Obejrzala i mowi ze na tej i na tej ulicy jest taki i taki jubiler i kazala mi tam zaniesc. Byl to sezon urlopowy i ona mowi ze kolezanka jest na urlopie i zebym tam zaniosla, to bedzie szybciej, bo ona i tak by tam do niego zaniosla do naprawy. na kartce napisala nazwisko i poszlam. facet naprawial go 30 sekund, powyginal druty i jak mi go dal do reki to sie prawie poplakalam. Zapytalam co to ma byc, a ona na to 'inaczej sie nie dało. te pierscionki juz takie sa'. Polecialam wiec spowrotem do sklepu, pokazuje jej i wtedy wziela dopiero, spisala protokol i wyslala. Miesiac czekalam. Odebralam go, oczko sie dobrze trzymalo, ale z drutami juz nic nie dalo sie zrobic - nachodzily na oczko. Pochodzilam w nim 2 tygodnie i znow to samo. Oczko sie skrzywilo, lata, wiec go schowalam, zeby nie zgubic.
I teraz nie wiem czy mi uznaja drugi raz.