W sobotę byliśmy na wyjazdowym weselichu i ja jako wyrodna melduję, że moje dziecko wczoraj jadło:
- 8.00 - 180ml zimne mleko (nie chciało nam się szukać czajnika);
- 10.00 siedząc w łóżeczku turystycznym od 8 musiała się sama bawić, została zapchana biszkoptami, rodzice próbowali kimać (tzn tata spał, mama przysypiała)
- 11 - 12 w końcu nas ściągnęła z łóżka i poszliśmy na śniadanie: suchy chleb, pasztet z dzika, kotlecik zimny mielony, wędlinka
- 15 po przyjeździe do domku wypięła się na słoiczek, nie to nie, została położona spać, rodzice to samo.
- 18 - 4 łyżeczki z obiadku słoiczkowego i foch!, chciała biszkopta - nie dałam...
- 18.30 - 3/4 jabłka + kilka małych kawałków pizzy zamówionej przez rodziców
- 20 - 150ml mleka.....
Taaa.