pora i na mnie

mamę strasznie niecierpliwą

(żonę zresztą też)
ze łzami w oku wspominam dobre czasy, kiedy królował u nas leżaczek rainforest, o którym pisze lila...
wibracje, bez wibracji, z muzyczką, bez muzyczki, z odgłosami natury...
i spokój był w domu, czyt. mama ma czas dla siebie li tylko
teraz wkółko lecą teletubisie

jak tato jest w pracy i nie widzi

dziecko bawi się jego padem, głośnikami, kabelkami i innym sprzętem - w końcu to facet, nie? to co mu bedę bronić, zwłaszcza, że błoga cisza przy tym

odkryłam że to nie tylko moja ulubiona taktyka - oddawanie dziecka tacie już w przedpokoju

-butelki nie wyparzam, zrobiłam to tylko po zakupie
-ubranka od dawna piorę razem, w normalnym proszku
-prasować? po co? swoich nie prasuję, a dziecku będę... deskę do prasowania teściom oddałam
- ubranek już nie układam, tylko wrzucam do szafki - i tak pare raz dziennie lądują wszystkie na podłodze
- pampersa zmieniam dopiero rano po śniadaniu (czekam na kupę, żeby 2 razy rano nie zmieniac )
- ostatnio usypiam Tmka przy monotonnej grze komputerowej

patrzy w ekran i podpływa (a ja punkty zbieram)
-w domu nie sprzątam, bo wykręcam się pilnowaniem ruchliwego dziecka - ale to chba pod wrodną żonę podchodzi, nie?

-ah, no i żadnch skrupułów przed zostawieniem Tymka z teściami, mógłby do nich codziennie chodzić, bylebym mogła się porządnie wyspać
tyle na poczekaniu pamiętam - starczy?

ah, no i przpomniałam sobie
Tymek zasypia o 23 - o tej godzinie zwykle wracamy do domu od teściów
i kąpię go co 2 dzień - z mojej wygody (właściwie tata go kąpie)