Wczoraj byłam naprawdę wredną matka!! Byłybyście ze mnie dumne!!
Otóż:
Junior od 3 tygodni ma zapisany syrop na kaszel, calcium i witaminki i nic mu kaszel nie mija. Więc udałam się z nim wczoraj do lekarza zobaczyć co się z gardłem dzieje. Wchodzimy - 2 dzieci szaleje a Seba grzecznie ze mną siedzi. Byłam z wózkiem więc na dole w koszu full zabawek było. Dzieci zaczęły się czaić na zabawki. Na to Seba stanął przed wózkiem i mówi „TO MOO!!!” (w wolnym znaczeniu to moje). A ja wredna dałam zabawki dzieciom. A się Seba wkur…!! I zaczął zachowywać się jak dzieci (czytaj wyżej zadymiał jak one). Nie mogłam nad szatanem zapanować!! U pani doktor - koszmar!! Za parawanem robił kuku, prawie go przewrócił, otwierał non stop drzwi, bił mnie bo już chiał wyjść i ogólnie byłam u kresu wytrzymałości!! Zczapiłam go mocno to się wtedy zaczęło!! Nie słyszałam lekarki.. Ale myślę sobie - zemsta będzie słodka. Po lekarzu małego umieściłam w wózku i wytłumaczyłam mu co mi się nie podobało w jego zachowaniu. Poszliśmy wykupić lekarstwa i do sklepu. Zobaczył tam jajo z niespodzianką i mówi :”Mamo, mamo Mozie jojo” To ja mu na to że był niegrzeczny, bił mnie, zadymiał, nie słuchał i nie dostanie jajka. Siedzi, myśli i mówi „Amm” (czyt. TAK). Przed blokiem dopadły go dzieci i on że chce iść na huśtawkę i na zjeżdżalnie. To ja jako wredna matka mówię mu że ma karę i był niegrzeczny i idzie do domu (chociaż pewnie na dworze bym miała z nim większy spokój niż w chacie…) itd. I że nie pójdzie. Siedzi w wózku, rękę prawą ma na tacce wózka, przebiera palcami stukając w tackę i mówi „Amm”. Zrozumiał swoją winę.. Aż się roześmiałam ale twarda byłam i do domu pomaszerował! I jeszcze śmiał wołać cyca ode mnie!! To ja znowu bajka o jego zachowaniu, po czym popatrzył się i nic!!
Taka wredota jestem!!!!

