hej dziewuszki,
z moją reką już lepiej, ale wybaczcie za literowki i trudy w czytaniu. Rana jest okropna, mam csly kciuk zjechany, a rozciecie jest w ksztalcie litery U wiec z każdje strony może sie to odkleic- blee.
dzisja pojawila sie 1 na odliczaniu- laaa, normalnie oszaleje tak szybko czas ucieka...
Dziekuje za pamięc- kochane jesteście...., wiem że ktoś o mnie yśli i to jest bardzo budujące-thx
Asiu- aeniołku jak znajdziesz czas to wklej te zdjęcia alebo przeslij mi na mejla- to bedzie mi łatwiej wszystko opisac.
A na weselu jak na weselu- kilka rzeczy bardzo nam sie nie podobało ale kilka momentow było fajnych np. obsługa do doopy nie zbierali szkalenk nie wymieniali na nowe- tylko talerze, nie roznosili herbat i kawy i jeszcze z fochem do nas ze przeciez mamy wino piwo i wodke i jeszcze herbaty chcemy- normalnie szok.
Drugie danie obiadowe dostliśmy w momencie jak pierwsi juz zjedli i wodzirej poprosil do pierwszego tanca- totalne niezgranie.
Poza tym jak kelnerzy cos przynosili to zamiast od razu zbierac cos tam to wracali z pustymi rekami- lipa na maksa z ta obsluga.
Rosół okropny, II danie też- mimo że z rydzami- wogóle bez smaku. Potem strogonow b.dobry mniam, prosiaczek pieczony mniam i krokiet z barszczem ktory zjadłam dopiero wczoraj. A na początek była galeretka nawet nawet.
Sałatek nikt nie ruszyl, pyszne ciasteczka, tort też super aż poszliśmy po dokładkę- o smaku śmietankowym mniam.
I w zasadzie to wszystko.
Oprócz tego duszno, człowiek kleił się sam do siebie. Faceci wykrecali koszule normalnie.
Ale było kilka momentow fajnych- jak tance par, jakies zabawy, oczepiny okropne- nawet nie było starania o muchę czy welon.
Poza tym uzgodniliśmy że narazie wstzryamy się z dzidzią- przynajmniej grzes nie będzie miał umowy na stałe i może ja coś znajdę pewnie tak do grudnia. Normalnie mam obawy że jak zaczniemy sie starać to i tak nie wyjdzie z tego nic i moje plany legną w gruzach. Wydaje mi sie że zrobić dziecia to nie taka prosta sprawa...
Tak Madziu jedziemy, na tydzień do Zakopca do rodziny na urlop... no zobaczymy...
A i skuter naprawiony pzez złotą rączkę mego przyszlego męża- bez nakladow finansowych- chodzi jak rakieta normalnie.
Miłego dzionka Wam życzę, ja uciekam po welon, może biżu, jakieś zdóbki, kotyliony i do mojej śwaidkowej na poważną rozmoe- której ona sie nie spodziewa zbytnio. Ale cóż muszę to zrobić bo tak dlaje nie może być.
Buźka