kiedy dotarłam do domu,to uświadomiłam sobie,że przeciez nie mam butów,bo są u szewca,a na przymiarke mam mieć te buty,więc ja szybko tygrysimi zwinnymi ruchami sru z domu i wpadłam do szewca informując,że na jutro musze mieć buty,czy będą z paskami czy nie to musze je mieć,popatrzyli na mnie i pani powiedziała"dobrze,to jutro o 10;00 rano przyniose buty do sklepu,ale one nie są zrobione" "ok,powiedziałam,mogą być,byleby do ślubu były zrobione" no i poszłam do domu
czwartek dzień przymiarki
wstałam,umyłam się i poszlam po buty,nakarmiłam kotka i moje zwierzaki,potem pojechalismy zatankować i ruszyliśmy w droge,było ciepło,myslałam,że zniose jajo,ale dzielnie pokonywaliśmy trase,było troche wypadków,potem parkowanie w Krakowie,czekaliśmy 15 minut na miejsce aż się zwolni,a nie mogliśmy się wycofać,bo nas zablokowali,dochodziła godzina 14;00,a my nadal pod wawelem,ale co tam....