Jestem.....

Żyję..... nie było źle, jedynie po 10 minutach od wypicia muliło kapkę

obeszło się bez cytryny choć pielęgniarka mówiła że bezpośrednio do glukozy mogę sobie ją wcisnąć

Wyniki są dobre (nie pamiętam dokładnie liczb), a dziś po pracy idę odebrać

Ufff nie będzie powtórki

Niestety nie obyło sie bez przygód... wróciłam do biura po wszystkim i zaczął się szał ciał, telefony, wizyty itd i nie miałam kiedy zjeść, w końcu przeprosiłam PH i zasiadłam do śniadania.... Nagle zjazd totalny, zimne poty, duszno, słabo, ręce mi się trzęsły... pewnie za długo bez jedzenia i organizm się zbuntował..... na szczęście miałam czekoladę i od razu pół tabliczki wmłuciłam......

Juz jest OK

Ale miny PH.... bezcenne... faceci w takich sytuacjach zachowują się gorzej niż spanikowane panienki gdy im paznokieć pęknie
Beth DZIĘKUJĘ kobieto uratowałaś mi życie

Wczoraj Robaczek tak dawał czadu, że płacz miałam na końcu nosa, źle się czułam od powrotu do domu, a ten do 0.00 szalał jak opętany we wszystkich pozycjach jakie przybierałam. A to jego przeciąganie się gdy czuję go na dole i na górze brzucha to już wogóle szaleństwo jakieś... co za diabełek mały no

R widząc że chyba naprawdę musi mnie boleć kategorycznie zażądał danych do poduszki i "tatuś kupi"

No to jak kupi to OK dziś zamawiamy
Anusiaaa spokojnie, dzieć na początku malusi i nie czujesz jak szaleje..... uwierz mi jeszcze nie raz będziesz prosiła żeby się choć na moment uspokoił