a ja mam wrażenie, że są różne "szkoły" obchodzenia się z ciężarówkami: jedna to ta którą opisujecie, czyli nadmierne pieszczenie się z nami, a druga to ta, że "ciąża to nie choroba" i zupełne traktowanie na równi z innymi....
Z dwojga złego wolę pierwszą wersję

Ale głównie dlatego, że u mnie ciąża nie przebiega książkowo i po prostu potrzebuje dużo pomocy osób trzecich...

Moja mama z początku się denerwoała jak dzwoniąc dowiadywała się, że jej ukochany zięć akurat prasuje sobie koszule, bo uważała, że to moje żonkowe zadanie...ale teraz widzi, że nie każdy dzien jest dla mnie na tyle łaskawy, abym mogła sobie postać przy desce do prasowania, czy kuchence...
Ale co tam

od wczoraj mam super humor: byłam u ginki, po zapleniu śladu nie ma, a z dzidzią wsio w porządku!!!! Na sekundę właczyła usg, abym mogła zobczyć serducho i biło jak szalone... a mój dzieć jak zwykle wiercił się jak szalony

Druga radość spotkała mnie dzisiaj....











Od kilku dni coś mi tam się w brzusiu działo... jakieś łaskotania, trzepotania, bulgotania... nie byłam ich do końca pewna, bo sporo osób mówi, że sa to wrażenia spowodowane ruchami jelit... ale teraz jestem już pewna, że to dzidzia!!! Kilka razy mnie już puknęła.. bardzo delikatnie, ale jednak!! Suuuuuper!! Strasznie sie cieszę!!!!! Odnotowuję zatem pierwsze kopniaczki na 16t 6d ciąży
