Mi wody zaczęły odchodzić rano, ale już kilka dni wcześniej wypadł czop, było to takie gęste, że nie miałam wątpliwości. Dzień przed porodem miałam okropną migrenę, wymioty. Chyba się organizm oczyszczał. O 8.20 rano poczułam brzdęk jakby poszła sprężyna w materacu

a to pękł pęcherz płodowy, zdążyłam tylko szybko wstać żeby nie zamoczyć łóżka no i się polało

ale zanim się ruszyłam to powiedziałam mężowi, że wody mi odchodzą, myślał, że panikuję

na drogę do szpitala założyłam wielką podpaskę, wystarczyło.
Zanim wyszłam z domu zjadłam jeszcze ogromne śniadanie (jak nigdy), niby nie wolno, ale nie wyobrażałam sobie leżeć kilka godzin na głodniaka
