Karolla relacja będzie bardzo krótka, bo to był poród ekspress;-) od rana czułam pobolewanie w dole brzucha jak przy miesiączce, ale były to raz na jakiś czas bóle. Kiedy wrócił z pracy mąż po godz 14 bóle pojawiały się częściej. Położyłam się i zapisywałam skurcze. Kiedy były co 10 minut zadzwoniłam do gina a on kazał natychmiast jechać do szpitala. Więc oboje z mężem lekko spanikowani zapakowaliśmy syna do samochodu, zawieźliśmy go do moich rodziców i pojechaliśmy do szpitala. W drodze pisałam do Ani, że jadę;-) dobrze, że było po 19 tej i nie było korków na drodze. Skurcze co 7 minut, ledwo doszłam do szpitala. Tam jak powiedziałam co się dzieje od razu wzięli mnie na badanie-4 palce rozwarcia. W biegu podpisywałam papiery, przebierałam się, na szybko lekarz zrobił mi usg i potem biegiem na porodówke, pełne rozwarcie-ja w szoku, że tak szybko...wody mi nie odeszły, więc siostra mi przebijała, chwile poczekaliśmy na skurcze parte i po dosłownie 3 minutach usłyszałam płacz córci i zobaczyłam tą moją 3 kg kruszynke:-) położna, która przychodzi teraz do małej jak zobaczyła w papierach przebieg porodu to się śmiała i mówiła, że trzecie dziecko chyba zgubie;-) a tak na serio to wszystko trwało chyba niecałą godzinę i gdybym czekała dłużej to urodziłabym w domu...także wspomnienia mam całkiem przyjemne;-)
Zapomniałam dodać, że jak mąż wrócił z pracy zdążyłam jeszcze zrobić sernik na zimno:p