Wiecie co, już chyba pogodziłam się z tym, że może być dziewczynka. Co Bóg da, ksiądz ochrzci - jak mawia moja teściowa

Ważne, że dziecko zdrowe. Przynajmniej ciuszków nie będę musiała kupować

A jak wyrośnie pisiol, to przynajmniej mąż będzie happy

Tzn. teraz też jest, ale wiecie - przedłużenie rodu, piłka nożna i te sprawy. Trzeba teraz tylko pomyśleć o żeńskim imieniu. Coś mi już chodzi po głowie
