Justyna dzięki że pytasz.
Powiem tak..
Wstalam po 11 z inną siła i samopoczuciem.
Jako że moja pomoc (mama) leżała nieprzytomna z seba ro musialam się wziąć w garść i lecieć do sklepu..

Zjadłam kromka chleba, jeden mikro pulpet i pół talerza rosolu.
Nie zwymiotowal am .
Nuestety biegunka nadal trwa. I takie zimne poty jak usiądę.
Myślę że jestem przy końcu. Ale u gadaliśmy z mezem że ja przyjdę w pon minimum lub we wtorek dopiero.
Oni radzą sobie świetnie.
Filip podobno nie czuje się gorzej. Karol mówił że go inhalujesz odciag a gile i ze o dziwo jest na prawdę spoko tfu tfu
No i naswietlaja go bo zoltaczka nie błędnie.
Ja jestem spokojniejsza, i ciesze się że mam takiego cudne go meza..
Niepokoi mnie tylko seba bo dziś znów go gonił na wc..