Ja się zastanawiam czy to znów będzie zwyżkowy rocznik? Dwa tygodnie temu jak byłam w szpitalu to też był wysyp i ledwie się dostałam na oddział. Teraz już nie dało rady. Wprawdzie najpierw pani kazała już założyć piżamkę i czekać do przyjęcia, ale potem zjawił się doktor i poinformował, że jeśli w badaniu będzie w miarę ok to odeślą mnie do domu. Wiem, że nie ma co się wkurzać, ale fakt, że mąż stracił kolejny dzień urlopu i to, że na samo usg czekałam ponad 2 godziny jakoś wytrąca mnie z równowagi. Mąż musiał się nakombinować, a wyszło że wiózł mnie w tą i spowrotem :/. No ale siła wyższa. Jedynie co to badanie było dokładne. Młody będzie mniejszy niż pierwsze dziecko, bo teraz wychodzi tak na 3100 (Bartosz ur. w praktycznie tym samym tygodniu miał 3750). Mało już przybiera, ale przepływy jeszcze są ok. Szyjka w badaniu palpacyjnym skrócona, ale w usg dopochowym okazuje się jeszcze długa i trzyma na amen (czyli jednak podobnie jak w pierwszej ciąży). Teraz czekać czy coś się wydarzy czy nie. Zobaczymy.
GosiA to maleństwo też miałaś. Może faktycznie Ty tak masz. Jeśli cię to pocieszy to ja jestem dzieckiem urodzonym w normalnym terminie, donoszonym...z wagą 1700 w czasach gdy takiej aparatury i techniki jeszcze nie było. Kawał ze mnie baby, a wszystkie przestrogi i obawy lekarzy nie potwierdziły się

Trzymam za Was kciuki kochani. Musi być dobrze.