A więc relacja z 17.11.2008

Wstałam dość nastawiona że to właśnie akurat dziś i nic a nic, nawet mini bólu ani nic, no to sobie myślę i znowu mnie olała

śniadanie i takie tam Łukasz
pojechał z kolegą pomóc mu w jakiś urzędowych sprawach, ja klikałam na necie że nadal nic i pełna focha tańczyłam z Waneską na macie

była ok 10:30 idę doWC
a tu czop i odrazu jupiiii

nie mogłam wytrzymać i po ok 20min dzwonie do Łukasza ze to może dziś

ten się biedny zląkł ale kazałam mu dokończyć sprawę. Jak
przyjechał patrze przez okno a ten biegnie biedny z parkingu hihi a ja nadal nic wielkiego nie czuje

ja zabrałam sie za ogarnięcie chatki, mycie naczyń itd. Poszłam
pod prysznic, i za depilacje brwi się wzięłam

była ok 12 i tak wzięło nas na film skazany, i nagle w połowie coś mi żyć nie daje już częściej więcej itp

huraaa
czyżby serio

ale gdzie Waneske damy bo w szkole nie była bo jeszcze lekko chora, dzwonimy i oki jest opiekunka ta która pilnowała kiedy byliśmy na kursie,
wychodziliśmy było co 6min jechaliśmy było co 4 do szpitala już 3

pomyliliśmy jeszcze bloki szpitalne i wjechaliśmy na inny a ja już co 2-3

oki jesteśmy już tam
gdzie trzeba biorą nas do pokoju, i ja mam rozwarcie na 7 i w sumie mówią zaraz będzie po

udało nam się nie po drodze hihi

to było ok 13:30 wody przebili mi
a młoda urodziła się o 14:37 3240g jak wynika z wpisów a nam powiedzieli 3270g ale mniejsze z tym

Łukasz przeciał pępowine i był bardzo i jest dumny z tego
ja ani pęknięć ani nacięć nie miałam co bardzo też mnie cieszy bo czuje się teraz dużo bardziej komfortowo, wstałam po ok 2h i poszłam sie kąpać potem na sale z
dziećmi już gdzie pobyłam nie całe 24 godziny
tak wyglądało do porodu szybka akcja z czego jestem szczęśliwa
