Ale dziś miałam akcje. Luśka jadła jabłko i nagle zaczęła płakać, jakby ją coś zabolało, myślalam ze w dziasło się urazila.Wsadziłam ja szybko do tuli i zaczełam robić mleko bo już była pora najwyższą na drzemke a ona nagle chlusnela i wypadł kawaleczek jabłka.Normalnie słabo mi się zrobiło a ona w momencie się uspokoiła.Musiało jej gdzieś stanąć. Rany boskie, dobrze że to się tak skończyło. Daje jej takie cienki e plasterki żeby właśnie nie było takich sytuacji a tu kiszka.Najadłam się strachu.
W ogóle to od wczoraj jest słabo bo wstaje później rano i się drzemki po przesuwały.Wczoraj po południu myslalsm ze ja wystawie za drzwi, w końcu ja uspalam na chwile i było lepiej.Dziś dala rade bez, ale o 19 ja usypialam, szybko padła ale sie obudziła ze 4 razy w ciągu godziny.Teraz mam nadz, już śpi mocno.
Noce nie najgorsze, budzi się raz na jedzenie, czasami tak nad ranem już.
Ale się zrobiła bardzo uparta, grzeczniejsza była.A teraz wszystkiego musi spróbować i Nie slucha mnie co mnie przyprawia czasami o depresje., a czasami o niezłego nerwa :-p
Czasami zaczyna płakać a jak dostanie co chce to jest banan na buzi, aktorzyca mała.Muszę się jej nauczyć od nowa
Jeśli chodzi o mowę i chodzenie to myślałem ze będzie lepiej, tzn.na razie biega za dwie rączki i przy chodziku,choć czasami juz tak stoi stabilnie ze mam wrażenie, ze zaraz pójdzie.Z mowa to podstawowe: mama,tata,baba, dada, cici,loly i pod łapane AAA - na pieska.No właśnie wczoraj byliśmy z przyjaciółmi co mają starsza córeczkę i zawołał a na psa takie AAA cos jak hau i Luśka od razu podlapala.I zaczynam coraz bardziej się gryźć ta grupa żłobkowane.Ech.
Madzia a ci masz na myśli pytając o posiłki?
Gosiu a Wy będziecie w prywatnym? No jakoś musimy dać radę.
Trzymajcie kciuki za jutro żeby Łucja współpracowała i dala się nam trochę pozbawić
