Ja byłam kiedyś w Szczecinie i kuzynka wzięła mnie do takiej hmmmmmmmmm tawerny??? nie pamiętam nazwy ,bo było to bardzooooooooooooooooooooo dawno , strasznie mi się podobało tam, były na ławach tam gdzie się siedziało porozsypywane trociny;-)))) kojarzycie?
Oczywiście, Taverna Cutty Sark. Dobre steki tam były

I koncerty szantowe.
Ja chadzałam do city hall, jak jeszcze był w ratuszu. Wspaniale się tam bawiłam ze znajomymi. Odwiedzałam też pinokio, bo był to klub polibudy więc dużo znajomych chodziło (btw. studiowała któraś z Was na wydziale informatyki?). Kilka razy była też baila, ale nie trawiłam tam tych podstarzałych, gapiących się panów

Lubiłam i lubię chodzić też do hormona.
Jak nazywał się ten klub na wyszyńskiego, zaraz w takiej wąskiej uliczce? Też byłam bo było blisko. I zawsze prosili mnie tam o dowód.
Żałuję, że nie odwiedziłam laboratorium na Tkackiej. Dużo znajomych wspomina windę towarową, którą trzeba było wjechać na 5 piętro aby się dostać do klubu

Mój mąż ma też miłe wspomnienia z tarasu - kojarzycie? Nigdy nie byłam, już dawno nie ma.