Dziewczyny może któraś z was coś wymyśli.
Pilnuje dziecka u pewnych ludzi. Ale to nie o tym dziecku. Urodził się im maluszek 2,5 miesiąca temu. Od początku nie chce jeść. Początkowo mówili, ze to przez niski poziom żelaza. Ale to już jest na dobrym poziomie. Z piersi bierze dwa łyki i koniec. A to dziewczyna, która chciała karmić, i do tej pory o to walczy, przystawia go do piersi, i karmi swoim odciąganym mlekiem. O ile można to nazwać karmieniem. Mają sklep z butelkami w domu, bo myśleli, że może butelka mu nie pasuje. Butelka wkroczyła, bo nie chciał piersi. Była opcja z mlekiem, że jej mleko mu nie smakuje, kupili modyfikowane. Zero efektu. W szpitalu była dwa razy, i tam twierdzą, że skoro przybiera, to jest w porządku. Byli już u gastrologa, alergologa i neurologa. I wszyscy zgodnie twierdzą, że powinien jeść więcej niż 450 ml na dobę, ale skoro przybiera to jest ok. Tyle, że nie jest ok. Bo w niego wmusić 450 ml to jest po prostu walka o każdy łyk. Ona dwie godziny karmi, żeby zjadł 50 ml. Bo młody bierze dwa łyki i śpi. I na tych dwóch łykach potrafi spać kilka godzin. Nie budzi się na jedzenie. Żyje powietrzem. A ostatnio je coraz mniej. Ona całe dnie i noce karmi, nie robi nic innego. A nie przepraszam, mleko ściąga w czasie w którym nie karmi. Nie może go nie karmić, bo on przestaje przybierać. Zrobili już mu masę badań, z krwi i moczu. I wyniki są dobre. Ale bywa, że pieluszka jest sucha. No ale skoro nie je, to czym ma sikać. Teraz idą na rehabilitację, bo ktoś im powiedział, że może to przez słabe napięcie mięśniowe.
Oni chwytają się już wszystkiego. Może którejś z was przyjdzie coś do głowy, co sprawdzić, albo gdzie szukać pomocy. Bo te jego nie jedzenie od początku zagraża jego życiu.... Bo 2,5 miesięczne dziecko nie może jeść 450 ml na dobę.