Ja dwa lata się nie zabezpieczałam, tylko jechałam na zasadzie płodne- niepłodne, dwukrotnie zaszłam w ciążę dokładnie, kiedy chciałam, ale nie wiem, na ile to umiejętnośc "planowania" rodziny, a na ile czysty fuks.
Póki co zabezpieczamy się, bo nie mam zamiaru mieć gromady dzieci jak u cyganów

Co nie zmienia faktu, że ksiądz pytał o to na protokole, tj. czy zgadzamy się z kościelną zasada planowania rodziny etc.....bezmyślnie odparłam bez wahania, że tak. Potem D. się smiał, bo nie do końca jednak, przecież zapomniałam, że w oczach kościoła antykoncepcja to Z Ł O

W każdym razie, tak czy inaczej, ani torchę nie mam ochoty chodzić do tej poradni, wiadomo, ze trzeba to odbębnić, ale będę się upierała przy tym, że wiem, jak zaplanować rodzinę z reszta takową już posiadam i nie potrzebuję słuchać o maśle maslanym opowiadanym przez starszą babkę żyjącą w czasach PRLu.....ale jak mus to mus.
Inna rzecz, że chciałam sobie z księdzem podyskutować, bo zaskakuje mnie jedna zasada kościoła, której nie potrafię pojąć- nie wolno nam się spowiadać, ale już tydzień przed ślubem nagle możemy. Chciałam z ksiedzem na ten temat podyskutować, gdy dawał nam kartki do spowiedzi, potarłam czoło, zrobiłam wymowną minę i wolno zaczęłam:
- Proszę księdza....ja mam takie jedno....pytanie.......
Ksiądz spojrzał na mnie i jego reakcja była zaskakująco błyskawiczna, jakby się spodziewał, co zamierzam zrobić.
Zabrał kartki, powiedział "No tak, wy teraz nie mozecie", przekreślił pierwszą spowiedź, powiedział, że drug a w tygodniu ślubu i szybko, dość sprawnie zmienił temat.
Cóż, tym bardziej mam ochotę podjąć taki temat dyskusji....popatrzę na jego dezorientację....