Jestem i ja, córka marnotrawna. Najważniejsze, że u Was starałam się być na bieżąco.
Otóż zaszły u nas wielkie zmiany. Chyba wkrótce będę musiała wycofać złe słowa na temat teściowej... Chociaż, co złego było minęło, wybaczam, ale pamiętam. Moja zasada.
Teściowa zgodziła się na sprzedaż mieszkania i przekazania na nasze ręce pieniędzy za tę nieruchomość. Szok. Od tygodnia nie mogę uwierzyć. Co prawda, jeszcze nie mamy niczego na piśmie, ale jeśli tak będzie, zacznę wierzyć w to, że na prawdę chce się dla nas zmienić. Dała Dominikowi pełnomocnictwo do sprzedaży - czekamy jeszcze na specjalną klauzulę, którą ona musi w Bostonie u swojego notariusza załatwić - wtedy pełnomocnictwo będzie dopiero prawomocne. Czy da D. kasę po sprzedaży? Nie wiem. Chcę w to wierzyć. Ale jeśli nie spróbujemy sprzedać mieszkania w jej imieniu - nie dowiemy się. Więc riski. Mieszkanie cieszy się ogromnym powodzeniem, w pierwszym dniu mieliśmy złożoną ofertę - i to od osoby prywatnej, a nie agencji. Przez 4 dni załatwialiśmy wszelkie formalności, po czym klient się wycofał

no cóż... życie. Szukamy od nowa, właśnie dlatego mało mam czasu na wszystko, ciągle tylko "zwiedzających" oprowadzam, a to na drugim końcu miasta - spróbujcie przejechać w godzinach szczytu przez Kraków

Dziś wieczorem czekamy na telefon z agencji, która ma zdecydowanego na 80%klienta. Koło 19 ma dać ostateczną odpowiedź. Trzymajcie kciuki!
Trzymajcie też kciuki za Dominika! Ma dziś trzeci etap rozmowy kwalifikacyjnej do wg niego, przezajebiaszczej firmy. Złożył CV tak z ciekawości trochę, bo nie ma aż tak wielkiego doświadczenia jak wymagano (7 lat), ale na razie nieźle mu idzie.
Kolejna sprawa - odebraliśmy auto. Na reszcie! Jest piękne. Oby po wypadku jeździło jak dawniej.
W ubiegły weekend byliśmy u moich rodziców. Przygotowania do ślubu siostry pełną parą. Niestety nie obeszło się bez zgrzytów. Kocham siostrę najmocniej na świecie, ale "ukradła" nasze zaproszenia - więc nie mogliśmy ich zamówić, potem kupiła takie pudełka na ciasto, jakie ja jej wysłałam, że chcę kupić, a na koniec... zamówiła moje wymarzone bolerko, z linią ramion bez ramion (wiecie o czym mówię?), które ostatnio z nią mierzyłam. Załamałam się, popłakałam i obraziłam. Potem oczywiście jej odpuściłam, bo jest w ciąży, ale ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobiła.
Kupiliśmy kieliszki do szampana (potem Wam pokażę).
A w sobotę balowaliśmy całą noc z moimi kuzynkami, narzeczonym jednej z nich i naszym znajomym.
Siedzę cały tydzień na urlopie. Przymusowym. Mam fuchę i staram się dorobić.
I tak leci.
Zostało 185 dni ... Nie wiem jak wytrzymam
Dziewczyny - Mężatki! Chętnie odkupię TANIO jakieś pierdułki, które Wam zostały po Waszych ślubach. Jak macie oferty dla mnie

to PW

Chaotycznie to wszystko napisałam. Wybaczcie. Za dużo się dzieje.