Jak pamietasz, wyrzucila nas z mieszkania, dajac nam 2tyg na zwolnienie lokalu. Teraz nagabuje Dominika, zeby znalazl jej najemcow i sie tym zajmowal, to ona mu to mieszkanie przepisze w 2016 roku. Mieszkanie jest nieposprzatane i nieumeblowane. Od nas jedzie sie tam 45min. Czas, benzyna, nerwy. Lokal jest zadluzony,bo po nas nikt juz tam nie zamieszkal. Oczywiscie kasa z wynajmu dla niej. I Dominik obiecal, ze sie tym zajmie. Jestem wsciekla. Wlasnie dzwonil, ze zwolni sie z pracy o 2, zeby tam jechac sprzatac... i chce, zebym z nim jechala. Normalnie pracuje do 17, 18. Na nic nie ma czasu. Ale jak ona mu kazala, to z dnia na dzien sie zwalnia... a ja go nieraz tydzien blagam i nic z tego. Eh wiem, ze to mama, ale ona juz mu tyle zlego zrobila, ze masakra.
Obiecala mu kase na wesele, ze sie dolozy. wycofala sie.
Powiedziala osobie z rodziny, ze D nie powinien sie ze mna zenic, bo jestem za biedna.
Chce przyjsc na wesele w kremowej dlugiej sukni.
Dlugo by wymieniac.
Wmawiam sobie, ze jestem pdwnie o nia zazdrosna i bedzie ok. Ale sama w to nie wierze. Zaraz eksploduje
