Witajcie

Dziękuję za życzenia. Również Wam kochane, życzę dużo zdrowia i miłości. Oby ten nadchodzący Nowy Rok, był rokiem Waszych spełniających się marzeń.
W okresie świątecznym podczytywałam Was z doskoku, ale nie miałam czasu/sił/ochoty napisać coś u siebie. Postaram się teraz nadrobić braki.
W poniedziałek po południu przygotowaliśmy się do Świąt, przygotowaliśmy mieszkanie dla gości i pojechaliśmy zawieźć klucze babci D., bo miała je przekazać w nocy naszym gościom (mieli u nas nocować podczas naszej nieobecności i później). Potem pojechaliśmy do moich rodziców. Porozmawialiśmy, posiedzieliśmy z siostrą i jej narzeczonym i poszliśmy spać. W wigilię pomagaliśmy w przygotowaniach

na wigilii rodzice mieli około 20 gości. Czułam się wspaniale mając przy sobie zarówno D. jak i wszystkich bliskich

Żal mi było jedynie mojej Mamy. Biedna od dwóch lat zmaga się z nowotworem. Teraz już jest lepiej, ale po ostatniej operacji znów wykonano biopsje i czekamy do 7.01 na wyniki. Widać było, że nie do końca cieszą ją te święta.
Humor poprawiły jej nieco kolędy i prezenty

Dostałam od mamy i taty kasiorkę, od siostry wymarzony bronzer, zestaw pędzli z naturalnego włosia, bluzkę, wielgaśną czekoladę. Od D. dostałam zestaw biżuterii z Kruka, perfumy, tusz do rzęs i konturówkę (podobno wszystko wybrał sam

). Od siostry i jej narzeczonego dostaliśmy piekarnik
Po wigilii przyjechaliśmy do Krakowa, gdzie w naszym mieszkaniu czekali i nocowali Łukasz z Patrycją i małą Emilcią. Mała już spała, więc posiedzieliśmy do 3 i

, potem się obudziła i koniec imprezy

spaliśmy wszyscy w jednym pokoju - to była najgorsza noc w moim życiu. My na podłodze, Emilcia w kojcu, oni na łóżku jako goście

Łukasz tak chrapał, że ja i D. oka nie zmrużyliśmy

byliśmy nieprzytomni przez całe BN. Dziecko też płakało, ale wiadomo, maleństwu można wybaczyć wszystko. Rano śniadanko, trochę posiedzieliśmy, byliśmy w kościele. Potem cała nasza piątka pojechała to babci D. na obiad, gdzie spotkaliśmy się z resztą rodziny. Wieczorem już sami wróciliśmy do domu, poszliśmy spać o 21

w drugi dzień świąt poszliśmy do kościoła i prosto znów pojechaliśmy do moich rodziców

teraz najlepsza część historii...
Mam jedną jedyną siostrę. Jest rok młodsza ode mnie. Zaręczona od 1,5 roku - od 8 lat z tym samym facetem. Jakoś nie mogli zdecydować się na wybór sali i tak termin wciąż był nieustalony.
Wchodzimy, a w domu jakaś grobowa atmosfera. Dowiedziałam się, że będę CIOCIĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo się cieszę

Mój tata ciut mniej. Mama jest zszokowana, ale myślę że w głębi duszy się cieszy. Rodzice obiecali, że im pomogą, ale sytuacja jest ciężka. Młodzi mają odłożone trochę kaski na wesele, ale zdecydowali się jedynie na przyjęcie dla 30-50 osób (ślub kościelny, obiad, deser, tak do 22 max). Siostra od stycznia nie ma już pracy (pracowała jako fizjoterapeuta), studiuje zaocznie. Jej narzeczony pracuje jedynie dorywczo (szuka pracy). Nie wiem jak to będzie ...

Nasza rodzina jest wierząca, tata jest organistą. Wpadka nie jest tym, co wszyscy chcieli pod choinkę. Ale jestem w mega szoku, jak zareagowali moi rodzice. Oczywiście nie są zachwyceni, ale spodziewałam się czegoś gorszego. Mama zapomniała o swojej chorobie, jest mega zmobilizowana. Tata mało się odzywa, ale w sumie, źle nie jest. Więc... wesele mojej siostry odbędzie się za 2 miesiące. Przed naszym. A my? My tracimy świadków, bo nie ma pewności czy zdąży urodzić przed naszym weselem

Jestem mega zakręcona... Chcę im jakoś pomóc, ale wczoraj musieliśmy wrócić do Krakowa. D. w pracy, wraca za godzinkę, ja posprzątałam, robię obiad i myślę.
Siostra właśnie dzwoniła, że kupili właśnie alkohol. Od stycznia akcyza idzie w górę, więc w sumie fajnie.
Korzystając z dnia wolnego wczoraj, zamówiliśmy obrączki.