Za dwa tygodnie idziemy na ostatnie wesele przed naszym ślubem, znając mnie będę wytężać wzrok żeby dostrzec wszystkie szczegóły które mogłyby potem uchronić mnie przed potencjalną katastrofą na moim weselu
Aby moje oko było trzeźwe i dostrzegło wszystko przy okazji postanowiłam ze nie będę pic i wrócimy wygodnie do domu autem (wesele w fordonie, mieszkamy w centrum). Ślub odbywa się w tym samym kościele co my będziemy mieć (to już chyba rodzinna tradycja) musze wiec obejrzeć dokładnie (niczym sherlock holmes) jak ustawione są ławki podczas ceremonii przy ołtarzu i jak brzmią organy, dla kobiety każdy szczegół ma znaczenie, mężczyzna puka się w głowę, ale cieszy się z takiego obrotu sprawy - wie ze do domu wróci wygodnie w ciepłym samochodzie
Przy okazji oczywiście musiałam się zdenerwować - kupiłam na allegro piękną czerwoną sukienkę na jedno ramie, za grosze, wczoraj przyszła, oczywiście wszystko pasuje poza długością - ledwie zakrywa tyłek mimo ze mam 168
Skruszona udałam się do szafy i nie jest źle - parę kiecek na wyjście jeszcze wisi, będzie się w co ubrać
Z przygotowań weselnych - wyciągnęłam kiecke z dwóch opakowań i poszwy od kołdry, nadal jest biała, nadal pasuje, musze tylko schudnąć do czerwca 3 kg

zawiesiłam nową zawieszkę na mole
Marcin jednak nie chce jej zobaczyć, chce mieć niespodziankę, niech tak będzie
