qrcze ale wczoraj mieliśmy ubaw. zapomniałam wam napisać - w naszym mniemaniu ubaw, bo co niektórzy się wpienili i była utarczka słowna.
wieczorkim (ja po fryzjerze, mąż po pracy uchachani, że juz weekend) poszliśmy po małe zakupy do marketu - konkretnie trafiliśmy na turzyn. ku naszemu zaskoczeniu zobaczyliśmy zawijające się przy kasach kolejki, ale nic to, pospieszyliśmy między regały, gdzie zawsze dopada nas głupawka. po napełnieniu koszyka (tego malego) ustawiliśmy się w kolejce. traf chciał, że mialam przy sobie (miałam je wymienić w osiedlowej żabce u p. Joli, ale akurat gdy tam zaszłam była kolejka a ja się spieszyłam) policzone i posegregowane w małych paczuszkach żółte pieniążki w nominale 1,2, 5 bylo ich 10 zł. gdy doszło do płacenia wyciągnęłam je, sprzedawca przyjął ale i tak stwierdził, że musi je policzyć. zza naszych pleców posypało się głębokie westchnienie.
i tak gdy pan kasjer liczył, zaczęły się psztyczki pod moim adresem (mąż poszedł w tym czasie po swoja torbę)
*jedna pani (niby do swojego męża), wiek ok 35 lat (która zresztą kilka minut wczesniej do swojej ok.7-letniej córki mówi "odwal się") "trzeba było zostać w tamtej kolejce, niby tyule samo ludzi, ale chociaż normalne pieniądze" - mąż do niej "trzeba nam było jechać na mieszka".
w tym momencie doszedł do mnie mąż i pani starsza wyjechała
*"proszę panią co to ma być"
*więc ja jej na to"ależ prosze pania to też są pieniadze"
*ona: "trzeba było przynieść TAKIE pieniądze, kiedy nie ma ludzi w sklepie, a nie gdy są takie kolejki"
*mąż: "to wolny kraj",
*ja: "po za tym jest wielu ludzi, którzy placą rachunki w kasie i tez blokuja kolejki" (przydarza nam się to w 80% zawsze gdy stoimy w kolejce)
wtedy pojawiły się jakieś mruczenia pod nosem i................
*wypaliłam: " jak bedzie pani tak krzyczeć to sie pan pomyli i zacznie liczyć raz jeszcze - chce pani tego?

??"
UCISZYLI SIę-w końcu
odchodząc przeprosiliśmy kasjera za kłopot a on nam na to: "nie ma sprawy dla mnie pieniądz jak każdy inny"
bulwersacja ludzi mnie czasem zaskakuje - zwłascza pseudointeligentnych osób jak i też mocherów.
ok mogłaby te pieniądze wydać gdzie indziej, ale niby dlaczego?? bylam w odpowiednim miejscu więc skorzystałam z okazji i wcale nie czuje się tak jakbym kogoś tym uraziła.
co nie znaczy, że rozbawiła nas ta sytuacja i mamy dobry humor (pomimo tego, że mąż poszedl do pracki na 4h) potem tez idziemy połazić po sklepach (w celu zakupu kilku prezentów) i jak zman życie, znowy nam się coś przytrafi
milego weekendu

zastanawiamy się z mężem nad adopcją na odległość:
http://www.adopcjanaodleglosc.pl/ i
http://www.dzieciafryki.org/ trzeb asię rozeznać co i jak.............ale pomyśleć warto
