kurcze pisałam, pisałam i się nie zamieścił post....
było super

dziewczyny spisały się na medal największy!!!
przed imprezą - świadkowa i 2 przyjaciółki wygoniły mnie z domu na godzine.
jak wróciłam - czekały na mnie. wszystko było przystrojone. mnóstwo super jedzonka

a na stole zamiast tortu - genialne, babskie muffinki

kolorowe

było ich ze 30 każdy inny...
o takie:



potem przyszły pozostałe dziewczyny

każda dostała koszulkę z nadrukiem game over

a moja z tyłu jeszcze miała "przyszła Pani i tu nazwisko PMA"
było nas razem 9

zaczęły się konkursy i pijaństwo

dostałam pomysłowe prezenty za które jestem im bardzo wdzieczna
jadłyśmy, śmiałyśmy się i piłyśmy...
potem pojechałyśmy do lokalu.
czekała na nas loża... zaraz znalazła się wódeczka i jakiś wielki pyszny drink dla mnie

potańczyłyśmy

mamy mnóstwo zdjęć ale to do oglądania raczej prywatnie.
w domu byłam o 3... szybko - bo ten wielki pyszny drink okazał się tequilą i troszkę mnie dobił

wczoraj umierałam....
ale dziś już jest ok
mam superowe wspomnienia - z super zabawy

za to PM wrócił z kawalerskiego z rozwalonym kolanem... źle stanął na piasku i coś mu gruchnęło...
kuśtyka na maksa...
na weselu to raczej sobie z nim nie potańczę

pierwszy taniec na stojąco...

nie wiem czy jest sens w góry jechać... jestem mega załamana...
i wściekła na niego jak nigdy...
ehhh mnie zawsze musi dopaść jakiś pech...