byliśmy wczoraj na ostatnim spotkaniu z poradni rodzinnej. także kolejna sprawa z głowy.
bardzo fajny człowiek to prowadził, poczciwy i taki życzliwy... na koniec życzył nam, żeby nikt nam się niedobry nie wtrącał do małżeństwa i żebyśmy na przysiędze zawierzyli sobie

po czym zarecytował nam hymn do miłości... normalnie się wzruszyłam...

okazało się niestety, że nie mogę chodzić na upatrzone nauki przedmałżeńskie, mam wtedy inne szkolenia i nie moge z tego zrezygnować, napisałam maila do księdza, żeby przyniósł nas na kolejny termin... mam nadzieje, że się zgodzi bo zależy nam, żeby właśnie tam chodzić.
zapomniałam Wam wspomnieć, że niedawno z PMem byliśmy zmierzyć jakieś garnitury... była też teściowa... i ona miała inna wizję zupełnie, kazała PMowi zmierzyć taki ciemny, grafitowy błyszczący garnitur, taki totalnie chłodny odcień. a mojemu brązowookiemu, ciemnowłosemu i śniademu PMowi w takich barwach jest strasznie... wyglądał jak na własnym pogrzebie... trochę się teściowa zdenerwowała, że jej pomysł nie wypalił. ale potem przyznała rację nam jak PM założył taki jaśniejszy, szary garnitur w lekki prążek

bosko wyglądał...

był tylko lekko ciasny więc czekamy na dostawe do 15.03. i jedziemy tam i słychajcie granitur wólczanki tylko bez metki za 530 zł...

postaram się pamiętać o aparacie i mu trzasnę jakieś fotki
