Mariolu,jak on urósł!!!!!
Co do ilości osób w Twoim wątku,to chyba się pomyliłaś

Ale tak na poważnie

Marcelkowi współczuję tych bolących zębolków, tzn wyżynania się ich.
Ja mam calgel,ale właściwie to nei wiem,czy on pomaga.Chyba żaden nie pomaga.Chwilowo tylko koi ból,a na dłużej to nic chyba nie pomaga.
Mielek tez trochę przepłakał przez zęby... to trzeba przejść i tyle....
Co do jajek Mariolu - nie łam się -Miłek wcale ichnie dostaje,bo chyba na nei jest uczulony!!!
A jeśli chodzi o Twoje gotowane jedzonko - to cierpliwości.Na pewno przyjdzie taki dzień,że polubi i Twoje!! Może torszkę przyprawmu jedzonko? Już jest duży i trochę soli,czy piprzu ziołowego lub słodkiej papryki mu niezaszkodzi (tak podają w czasopismach dziecięcych,że od 11 mc można bodajże) i może majeranek,lub bazylię

Co do kota- nie znam się,więc się nie wypowiem.
A co do słoiczków to powiem tak - ja do 2 roku życia nie dawałabym słoiczków. Z kilku powodów.Oczywiście Mariolu nie mówię tu o Marcelu,bo on chociaż te słoiczki zjada (to dobrze,że chociaz to wcina!!). Mój MIłek tez czasem dostaje (ale tylko deserki urozmaicone - bo dania wszystkie mają zawartość czegoś,co go uczula..nawet te "bio").
Ale ponieważ te słoiczki nie sa na tyle dostosowane dla malucha jeśli chodzi o gryzienie (tzn mają grudki,ale tak delikatne,że do połknięcia całkowicie bezproblemowe), że nie uczą dziecka gryzienia,przeżuwania itd. Wszystko się da przelknąć.Poza tym smaki maja znieksztalcone.... Tak ja uważam. Inaczej,jak dziecku dasz swojego ugotowanego brokułka,niż takiegoze słoiczka.Poza tym te w słoiczkach nie są tak urozmaicone,jak te,które możesz ugotować. Chodzi mi o rózne pomieszane produkty. Przynajmniej tak wynika z mojej obserwacji. No i te dzieci,które sa często chowane na słoiczkach nie znają prawdziwych smaków potraw.
Ja jestem zwolennikiem wprowadzania dziecku do jadłospisu wielu nowości (nie mówię o bigosie,czy smażonym kurczaku z wilką ilością przypraw i konserwantów) ale gdyby moje dziecko nie było alergikiem (modlę się,by mu to przeszło) to dostawałby już na pewno nabiał,jajka, różne mięsko (nie tylko głównie indyka), pieczone np kurczaczki, i całe mnóstwo innych warzyw czy urozmaiconych zupek....
Ale niestety natura tak wszystko pomieszała,że te dzieci, które są niejadkami- nie są zwykle na nic uczulone,a te które mogłbyby jeśc wszystko- bo uwielbiają jeść - są alergikami...
Oczywiście nie mówię już o aspekcie finansowym..słoiczki sa koszmarnie drogie..... Mój Miłek (całe szczęście i Mariolu wierzę Ci,co przechodzisz z Marcelkiem-niejadkiem!!!) uwielbia jeść, ale niestety często musze mu odmawiać czegoś... bo nie może... Ale gdybym miała mu podawac słoiczki, to niestety jadłby po 2 lub 3 na jeden posiłek..taki ma apetyt.... Długi murowane
No i jeszcze jedno - sloiczki to są papki.Niestety apetycznie one nie wyglądają dla dziecka już np rocznego czy półtorarocznego.Miłek je od grudnia (czyli miał jakieś 10 m-cy) jak zaczął oprócz zupek jeść drugie danie,normalne,czyli na talerzu ziemniaki,osobno mięsko i surówka. Bo akurat wtedy zaczął podjadać nam z talerza - zupki mu nie wystarcały.
Może Marcelkowi nie podobają sie papki, może trzeba by go było zachęcić jakoś inaczej do zjedzenia czegoś??
Kurcze, nie wiem,jak CI pomóc, bo akurat ja nie mam problemu z jedzonkiem. Jak ida zeby-to już całkiem nie ma sił...
Ale życzę Ci,aby Marcelek przestawił się na jedzonko i to Twoje jedzonko
Oczywiście normalne- w sensie gotowane przez Ciebie, a nie poprzyprawiane na maksa.