haha

jakby mi ktoś miesiąc temu powiedział, że w ostatnich dniach będę miała luz blues, to bym nie uwierzyła

powiem Wam, że ten mój spokój mnie przeraża. Boję się, że jakaś taka spokojna jestem i nagle coś wyskoczy. ale mam ogólnie taki nastrój, że myślę, że będzie śmiesznie i będę się brechtać

póki co meliska nie poszła jeszcze w ruch

dzisiaj zrobiłam sobie pazurki. Później pojechaliśmy do Stargardu, bo przyjechała moja świadkowa i odebraliśmy ją z PKP. Później pojechaliśmy do Tesco kupić wina. Wychodzimy a A. się mnie pyta, czy mam klucze od auta. Ja mówię, że przecież on ma. Okazało się, że żadne z nas nie ma

Podeszliśmy do samochodu i klucze były zostawione przeze mnie w stacyjce!

ja miałam kompletnie dziurę w pamięci, co z nimi wcześniej zrobiłam

dobrze, że A. od swojej strony zamknął drzwi tak, że się nie zamknęły na klucz i mogliśmy się dostać do środka. inaczej trzeba byłoby dzwonić po mojego tatę, żeby nas odebrał

jutro czeka nas ciężki dzień. Z rana idziemy do kościoła omówić kilka spraw. Będzie już ten nowy ksiądz, mam nadzieję, że będzie ok. Później jedziemy na salę porozstawiać winietki, potem ja jadę na regulację brwi. W międzyczasie dziewczyny stroją mi przed domem, Wy na to mówicie korona, czy jakoś tak

u nas to jest po prostu "robienie bramy"

Później mamy spowiedź (brrr... boję się) i idziemy nadzorować dekorację kościoła. Ufff... będzie ciężko. Ale mam nadzieję, że ten luuuziiik, co teraz mam mnie nie opuści
