jak tak Wam się podoba, to zapraszam za rok na bicie rekordu Guinessa

wczoraj mieliśmy spotkanie indywidualne w poradni. jedyne podsumowanie tego - masakra! czułam się jak na egzaminie. dodam jeszcze, że wykresik cyklu miałam autentyczny, bo naprawdę mierzyłam sobie temperaturę codziennie

wykres bardziej przypominał wykres EKG, niż ten z cyklu, bo miałam skaczące temperatury. Babka na wejściu mówi, że nie oznaczyłam dni płodnych. ja patrze na nią jak na kosmitkę, bo ten wykres był naprawdę dziwny, a ona mi, że mam coś wyznaczyć

później się pyta gdzie mierzyłam temperaturę i jak się dowiedziała, że pod pachą to dostała szału

sorki, ale jakoś nie mam czasu wkładać sobie termometra w intymne miejsca i wydaje mi się to jakieś niesmaczne

a ona mówi, że w takim razie cały ten wykres nie ma sensu. Ja już się wystraszyłam, że zaświadczenia nie dostaniemy, ale na szczęście nam dała. ale co my się nasłuchaliśmy to już nasze

trzeba było ściągnąć sobie wykres z neta i nie byłoby problemu. nadgorliwość jest gorsza od...

swoją drogą tak sobie myślałam, że co za różnica gdzie sobie mierze temperaturę - czy pod pachą czy np. w buzi. temperatura jest taka sama, co najwyżej będzie się różnica kilku stopni, ale cały wykres powinien być proporcjonalny. czy ja się mylę?

w każdym razie - poradnię mamy z głowy
