cieszę się, że biżuteria też wam się podoba

co ja dzisiaj miałam za dzień!

zaczęło się od tego, że śniło mi się, że w salonie ślubnym panie wciskały mi brązową suknię ślubną. zrobiłam im awanturę, że ja chcę swoją. obudziłam się już nieźle wkurzona

po czym odczytałam smsa, że koleżanka, z którą miałam iść na przymiarkę źle się czuje i ze mną nie pojedzie. Później okazało się, że samochód nie chce odpalić, tata jakoś podłączył akumulator i w końcu jakoś udało się wyruszyć.

w Szczecinie biegałam z wywieszonym jęzorem i szukałam bardotki. w końcu znalazłam. Przymiarkę miałam mieć o 15, a jakoś przed 14 dzwoni do mnie kumpela, że wyszła od lekarza i że idzie zobaczyć czy ma jeszcze jakiś autobus do Szczecina, to może jeszcze zdąży na tą przymiarkę (jechała z Pyrzyc). okazało się, że autobus odjeżdża za 4 min więc w niego wlazła. ja o 15 weszłam do salonu.
byłam bardzo ciekawa swoich odczuć, w momencie, kiedy zobaczę znów moją suknię. no i tego, czy w ogóle się w nią zmieszczę

poi czym okazało się, że... utonęłam w sukni! okazała się właściwie o rozmiar za duża! nie wiem, czy przez to, że ta suknia na mnie wisiała, czy tak ogólnie, ale stwierdziłam że już mi się nie podoba

a ja w niej też nie czuję się jakoś atrakcyjnie.

masakra, nie wiem jak to będzie na ślubie.

w każdym razie, gdy już stałam ubrana, wpadła zdyszana kumpela. dobrałyśmy jeszcze bolerko i rękawiczki. teraz tylko siedzę i myślę... teraz już nic nie zrobię z tą suknią. chyba, że znów mi się spodoba, jak będzie całkowicie dopasowana.