Szymek znów dal mi rano popis z zasypianiem... czuję się zupełnie bezradna i sfrustrowana w takich sytuacjach. Zazwyczaj zasypia już ładnie - tzn. chwile musi sobie popłakać, ale mu na to pozwalam bo on tego potzrebuje do zasniecia. No ale dziś.. o 7.50 go połozylam. Po karmieniu. Przebudziłam go przy cycusiu bo już zasypial i odłożyłam. Pobawił się 5 minut i zaczął zasypiać. jak zawsze popłakiwał ale to takie bardziej stękanie. I nagle wrzask... po 4 minutach weszłam, pogłaskałam go po główce, ale wrzask jeszcze większy jak mnei zobaczył ( zawsze tak jest) zaczął kopać, rzucać się i piszczeć... Wyszłam. Uspokoił się i znów zaczął zasypiać. i znów wrzask... Znów wesżłam po kilku minutach i widzę, że oczy ma zamkniete, parwie spi ale wrzeszczy i jakby broni się przed spaniem... Pogłaskałam go no i histeria... więc wzięłam go, dałam cycusia, na 2 sekundy spokój po czym zaczął wypluwac pierś i wrzeszczy... no to znów go odłożyłam.. cały czas krzyczal - nic go na pewno nie bolało. W końcu o 8.20 zasnął... co ja zrobiłam źle... nie wiem już jak mu pomóc, nie chcę żeby tak płakał. A z drugiej strony jedyne co by pomogło to gdybym go wzięła na ręce i poszła sie z nim bawić... a przeciez on dosłownie darł się juz przez sen...