Mi mieszkanie na wsi bardzo się podoba, nie przeszkadza mi to, że do kina trzeba jechać godzinę samochodem a sklep spożywczy jest w sąsiedniej wsi. Mając samochód żadne odległości nie są straszne. Lubię tą ciszę i spokój i bardzo mi to odpowiada. Gadaniem ludzi w ogóle się nie przejmuję więc nie zakłóca to mojego spokoju. Są oczywiście gorsze strony. Np. zeszłoroczna zima - gdy nas zasypało to na zakupy do sąsiedniej wioski jeździlo się tylko ciągnikiem, bo samochodem nie dało rady i dziękowałam Bogu, że nikt wtedy nie chorował i nie trzeba bylo wzywać np. karetki. Ale od samego początku gdy związałam się z moim mężem wiadome było, że będę się musiała tam przenieść. Mąż jest rolnikiem, uprawia ziemię i to ziemia jest naszym głównym źródłem dochodów. Ja z moją urzędniczą pensyjką mogę się schować. Ale ja mam ten dodatkowy atut, że zawsze gdy tylko mam ochotę mogę przyjechać do Szczecina i sobie tu pomieszkać, teraz planujemy spędzić w mieście, z małymi przerwami, cała zimę. Mamy tu mieszkanie. Jeżeli wrócę do pracy, to na takie wypady nie będziemy już mogli sobie pozwolić z wiadomych względów. Kto wie, może życie zweryfikuje moje podejście do kwestii mieszkania na wsi. Już temat żłobka wykazał, że żyje się tu trudniej niż w mieście. Może kiedyś będę chciała stąd uciec, kto wie. Ale patrząc też pod kątem Julianki i jej wychowania wydaje mi się, że tu będzie jej lepiej. Tu mamy ogród, w którym zawsze będzie się mogła pobawić, i nie będzie skazana na międzyblokowe place zabaw. Tu jest dużo czystsze powietrze, nie będzie skazana na wdychanie spalin. Również to, że jesteśmy tu mniej anonimowi niż w mieście i każdy każdego zna jest swego rodzaju atutem - żaden obcy nie będzie się kręcił po wiosce bez echa więc będzie tu bezpieczniejsza.
Życie pokaże jak będzie.