Zdjęcia przepiękne. Te anielskie szczególnie. Zazdraszczam

Baśka98 - wiesz jakie to szczęście jak ząbki wychodzą niezauważone? U nas sytuacja jest odwrotna. Pierwszy ząbek okupowany był gorączką i katarem. Jak pierwszy na dobre się przebił mieliśmy całe 2-3 noce względnie spokojnego snu. Mały budził się jedynie na butlę i spał dalej. Potem znów się zaczęło. Nocki ze wstawaniem do małego po 15-20 razy, bo pojękiwał, popłakiwał itp. Na tydzień przed przebiciem drugiego mieliśmy potok śliny, marudzenie, bicie po buźce i ciągnięcie za uszy.... w ruch poszły czopy i syropy przeciwbólowe... Teraz znów coś się święci... tylko co... nabrzmiałe są dwójki na dole i jedynki i dwójki na górze... przy czym dwójka na dole jakby bieleje, więc nie wiem co wyjdzie teraz pierwsze. Górne jedynki są już bardzo nisko. Szkoda mi dzieciaka... męczy się... jak widzę, że mu mocno dokucza to daję syrop albo czopa, ale trochę mam wyrzuty jak długo można tak podawać. Staram się nie nadużywać leków, ale jak już widzę, że trzeba mu pomóc to pomagam. Inaczej on się zamarudzi, a ja wykończę się nerwowo

Wczoraj mi ręce opadły... mały już kuma czaczę o co chodzi z czopkiem.... więc jak tylko dobieram się do jego pupy zaczyna krzyczeć/płakać... staram się zabieg przeprowadzić delikatnie i powoli, więc siłą rzeczy troszkę mały się nawścieka (bardziej chyba rozchodzi mu się o unieruchomienie w tym czasie, niż o samego czopka) tak np. wczoraj usłyszałam od teściowej...czy jego zakładanie czopka nie boli? może on ma coś w pupci i mu przeszkadza??? AAaaaaa .... nie no... pewnie każde dziecko uwielbia jak mu się coś wkłada nie? Czy wasze dzieci cieszą się z aplikacji czopka? Bo ja chyba zdurnieje. Normalnie jak wyrodna matka się czuję. Katuję dziecko. Dlatego powiedzcie mi - wasze dzieciaczki nic sobie nie robią z zakładania czopa? Mój na samym początku jak nie wiedział o co chodzi to udało się to zrobić tak niezauważalnie, ale teraz orientuje się już przy rozchylaniu pośladków i niestety pokrzyczy. Chyba to nie jest nienormalne?