wiecie co laski.. musze sie wygadac bo normalnie nosi mna od wczoraj....
chyba jestem za dobra..
Moja bratowa niedługo urodzi, tak wiec poprosiła mnie o to, żebym pożyczyła jej niektore rzeczy
najpierw pożyczyłam koleżance rozne rzeczy Matiego, które leżały już w piwnicy (fotelik, karuzelka, łóżeczko turystyczne, leżaczek.. i różne inne rzeczy) bo dziewczyna biedna i takie tam.. aa i ciuchy ciazowe
prosiłam, żeby mi je oddała od kwietnia..
tak sobie poprosiłam od kwietnia do sierpnia.. po czym po prostu pojechałam do niej i zabrałam.
Taka byłam wqwiona, że lepiej nie pytajcie..
dziewczyna wymyslała rozne historie (łacznie z tymn, że jej chlopak miał wypadek pod Warszawa, ze jej nie ma w Bydgoszczy ..)
a wczoraj pojechałam do mojego kuzyna odzyskac pożyczone ciuszki ..
myślałam, ze zemdleje, jak ona oddała mi pół reklamówki ciuszków.. ( 2 kurtki, 2 bluzeczki i 3 bodziaki)
wyobrazacie to sobie?
pytam gdzie jest reszta ciuszków.. a ona mi na to: że tu czesc u kolezanki, czesc u kogos..
no żesz .. jak tak można? pożyczać nie swoje ciuszki dalej??
powiedziałam jej juz co o tym myśle.. to jednak nie zmienia faktu, że tych ciuszkow nie ma i nie wiem co odzyskam i w jakim stanie.....
wczoraj w akcie rozpaczy sie upiłam.. dzisiaj mecze okropnego kaca.. bo normalnie nie rozumiem jak tak można.??
Albo jestem taka głupia.. albo za dobra czy co?
Zawsze wydawało mi się, że jestem osoba, która umie radzic sobie w zyciu i nie da sobie srac na głowe, ale tu widze, że sie myliłam..
ale jestem na siebie zła.......