Podobno jak już raz się pojawiło to będzie nawracać niestety - słowa nefrologa na oddziale...
Kurcze, no wiem niestety. Miewałam jako nastolatka i ciągle pasiono mnie furaginą. Pewnego razu jakaś doktór do której trafiłam nawet nie pamiętam jak, dała antybiotyk, nie pamiętam już nawet jaki. Od tamtego czasu minęło już z 15 lat i zapalenie nigdy (tfu, tfu) nie wróciło.
Wracając do mojej młodej to nawet nie wiem skąd to się wzięło. W sobotę wstała o 6 rano i siku, ok bywa. W ciągu dnia niby nic, żadnych objawów ale myślę to siku chyba częściej. W nocy okey. W niedzielę pobudka 5 rano i siku. Ooo tak rano to ona nie wstaje... ale potem 10:30, 11:20 - nic nie boli, 14:00 zapaliła mi się czerwona lampka ale odstępy w sumie spore 16:50. O 19:30 złapałam mocz i było 150ml więc całkiem dużo a nie 3 kropelki. A że szpital 15 minut to myślę sobie, jadę bo nie zasnę, jak zbadają na cito będę miała czyste sumienie. No i niestety, matka ma zawsze rację. A że my 3 miesiące po coli w moczu, więc nie powiem żebym była szczęśliwa.
Wygadałam się...
Loona tą furaginę 5-7 dni to raz dziennie czy 2x? Po pół tabletki? Napisz proszę więcej. Furaginę to akurat zawsze mam w domu. Ze strachu przed tym bólem który ciągle pamiętam.